24 styczeń 2016

Dlaczego seks nas stresuje | Newsweek Psychologia

Zimowe wydanie dodatku specjalnego do Newsweek – Psychologia, przynosi porcję otuchy i nowości ze świata psychologi i rozwoju osobistego. Piszę w nim o licznych powodach dla których seks na zawsze pozostanie dla nas powodem – nie tylko do szczęścia, ale także – do stresu. Oraz sugeruję, co można z tym zrobić, żeby nie zwariować.

DLACZEGO STRESUJE NAS SEKS?

Seks to bardzo stresująca aktywność. Wysiłek włożony w czynności, które mają do seksu doprowadzić, często idzie na marne, gratyfikacje pojawiają się rzadko, a większość z nas doświadcza głównie niepewności i lęków. Dlaczego seks nas tak stresuje?

 

TEKST: Marta Niedźwiecka

ILUSTRACJA: Stanisław Gajewski

 

Wyobraźmy sobie, że stoimy twarzą w twarz z tygrysem. Jesteśmy maksymalnie zmobilizowani, by ocalić życie. Właśnie mamy rzucić się do ucieczki, gdy nagle obok pojawia się niesłychanie atrakcyjny przedstawiciel naszego gatunku. Daje do zrozumienia, że fizyczne zbliżenie jest teraz jak najbardziej pożądane. Co wybierzemy – szybki numerek czy ratowanie własnej skóry?

Oczywiście, że jest to pytanie retoryczne. Gdyby nasi neolityczni przodkowie dokonywali wyborów innych niż ucieczka, to – niezależnie od ich seksualnych podbojów – nasz gatunek by nie przetrwał. Nasze zdeterminowane fizjologią strategie przetrwania są trzy. Ucieczka, walka lub gdy te zawiodą – zastygnięcie, aby symulować coś nieżywego i nieświeżego.

 

BEZBRONNI WOBEC BODŹCÓW

W obliczu zagrożenia nasz mózg produkuje kortyzol – hormon stresu, który dosłownie odłącza nam niepotrzebne w danej chwili systemy. Na przykład układ odpornościowy. Po co komu zdrowy człowiek, który zaraz stanie się tygrysią przekąską? Na zmarnowanie idą też libido, trawienie, a nawet wyższe funkcje mózgu, takie jak logiczne myślenie. Właśnie dzięki temu jesteśmy znakomicie przystosowanym gatunkiem i nie dość, że przetrwaliśmy, to jeszcze odnosimy spore sukcesy reprodukcyjne.

Kortyzol i związane z nim problemy nie dotyczyły wyłącznie neandertalczyka. Mimo kilkudziesięciu tysięcy lat ewolucji nasz mózg nie różni się zasadniczo od mózgów naszych przodków. I chociaż na co dzień dysponujemy wyrafinowanymi narzędziami, to wobec kortyzolu jesteśmy tak samo bezbronni jak oni. Dla ludzkiego ciała nawet grawitacja jest źródłem stresu. Wymusza cały szereg fizjologicznych reakcji, które organizm musi podejmować nieustannie, by utrzymać się na powierzchni planety. Liczba drażniących i mobilizujących bodźców, które odbieramy codziennie, jest bardzo duża, znacznie większa niż kiedykolwiek w historii naszej cywilizacji. Od zanieczyszczonego powietrza, hałasu, natłoku bodźców wizualnych oraz przeładowania informacjami po osobiste napięcia i niepowodzenia, które dla uproszczenia nazywamy stresem. Tak naprawdę dla psychiki i ciała stresem jest większość sygnałów z zewnątrz. Czasem są to zupełnie nieoczekiwane sprawy, jak na przykład seks.

 

MIĘDZY NORMAMI A PRAGNIENIEM

Seks jest źródłem obciążeń, wyzwań, a nawet cierpień, choć kojarzymy go z czymś jednoznacznie dobrym. Co więcej, ludzka seksualność napotyka trudności nie tylko dlatego, że żyjemy w niegościnnej cywilizacji, która nieustannie naraża nas na sytuacje przypominające starcie z tygrysem. Potyczka w pracy, pełzający lęk o spłatę kredytu, napad złości wynikający z bezsilności wobec wydarzeń – to wszystko spotyka nas codziennie. A my żyjemy z pragnieniem, by nasze ciała nie dostrzegały tygrysa, tylko tego atrakcyjnego partnera, i były nieustannie chętne i gotowe do figli.

Większość ludzi zdaje się nie dostrzegać, że seks jest jedną z najbardziej stresujących aktywności, jaką podejmują. Wysiłek włożony w przeróżne czynności, które mają do seksu doprowadzić, bardzo często idzie na marne, gratyfikacje pojawiają się rzadko, a większość z nas doświadcza w tej sferze głównie niepewności i lęków. Wynika to z kilku współistniejących powodów.

Pierwszą i najbardziej dotkliwą lekcją, jaką dostajemy w obszarze cielesności i seksualności, jest nauka o normach. Ta lekcja będzie dla nas źródłem psychicznych niewygód przez całe życie, ponieważ otrzymujemy ją tak wcześnie, że nie mamy szansy przeanalizować ani tym bardziej odrzucić przekazu, który dociera z zewnątrz. Wiele zasad, które uważamy za „naturalne”, „oczywiste”, jest w swojej istocie wytworem kultury. Wzorcami, do których musimy się dostosować, jeśli chcemy zaistnieć w naszej społeczności, mieć szanse na akceptację, bliskość, poczucie przynależności. Dotyczą one zarówno wyglądu, sposobu zachowania, wyboru pasji, hobby, pracy, jak i zupełnie podstawowych kwestii, takich jak kobiecość, męskość czy seksualność.

Aby to zrozumieć, wystarczy wyobrazić sobie dwa różne scenariusze życiowe. Jak przebiegać będzie życie dziewczynki, która urodziła się w zamożnej rodzinie, żyje w światowej metropolii, miała szanse spotkać się ze zróżnicowanymi przekazami na temat ciała, ekspresji seksualnej, roli kobiet i mężczyzny w społeczeństwie. A jakie postawy wytworzy wychowanie w tradycyjnej, niemajętnej rodzinie z niewielkiej miejscowości, gdzie tradycyjny wzorzec kultury narzuca daleko idącą cenzurę w zakresie wszystkich wspomnianych aspektów ludzkiego życia. Mówiąc wprost, często wydaje nam się, że coś wiemy na pewno, sami to wymyśliliśmy, a tak naprawdę daleko nam do samodzielności w budowaniu własnych postaw.

 

SEKS JAK ROZDARTA SOSNA

Do niemożliwych do wypełnienia norm kulturowych sami dodajemy obciążenie w postaci osobiście nabytych przekonań i uprzedzeń. Mogą być zupełnie błahe np. uprzedzenie do publicznego okazywania namiętności, po poważne – np. homofobia. To one tworzą strukturę myślową i determinują nasze odnajdywanie się w seksie, czy będziemy umieli korzystać z niego świadomie i ku swojej satysfakcji. Co ciekawe, ludzkie umysły są wypełnione negatywnymi i redukcjonistycznymi poglądami na temat seksu, które bardzo rzadko są weryfikowane.

Wyobraźmy sobie kobietę wychowaną według tradycyjnych wzorców, która wierzy, że aby znaleźć właściwego partnera, musi się „szanować”, czyli nie wchodzić w aktywne role w seksie. Związek oparty nawet na wielkiej miłości dostarczy jej wiele stresów i rozczarowań, ponieważ na jakimś etapie partner będzie oczekiwał, że pojawi się z jej strony jakieś zainteresowanie seksem, chęć inicjowania współżycia. Jednak ona nie może zachęcać partnera do igraszek, ponieważ jej światopogląd seksualny jest zbudowany na opozycji przyzwoita – bierna oraz nieprzyzwoita – aktywna Co więcej, jej partner może nadawać sprzeczne komunikaty wynikające z tego samego rozdźwięku między tradycyjnymi normami znanymi z wychowania a rzeczywistością, w której chce mieć udane życie seksualne. Będzie oczekiwał jej zaangażowania, ale jednocześnie może wierzyć, że kobiety, które lubią seks, są puszczalskie.

Jak widać, już na poziomie przekonań i wartości ludzie przeżywają tak wiele niepokojów i stresów, że seksu się im po prostu odechciewa. Na poziomie tożsamości największą wagę dla każdego człowieka ma to, by być uznanym i akceptowanym takim, jakim jest. Fundamentalne znaczenie ma także seksualna przyjemność i wyrażanie siebie seksualnie w sposób odpowiadający naszym potrzebom. Jesteśmy więc poddani tak wielkiej presji i ograniczeniom, że bez dodatkowych starań trudno się spod nich wyzwolić.

Właśnie dlatego tak wiele robimy „dla seksu”, choć nie zawsze osiągamy efekty zgodne z założeniami. Ubierając się przed wyjściem na przyjęcie, uwzględniamy nie tylko rodzaj imprezy, w jakiej przyjdzie nam uczestniczyć, ale chęć zaznaczenia naszej atrakcyjności. Kiedy ćwiczymy na siłowni, robimy to dla zdrowia i kondycji, ale także dlatego, by zatroszczyć się o piękne ciało dla siebie. W bardzo wielu ludzkich aktywnościach można odnaleźć ślady seksualnej motywacji, bo nasza samoocena, ale i emocjonalne szczęście zależy od poczucia satysfakcji.

 

SEKS TO POWAŻNA SPRAWA

Seksualność stwarza dogodne warunki do ranienia, odrzucenia, nawet traum. Jesteśmy w naszej seksualności najbardziej wrażliwi, najdelikatniejsi, mamy też ogromne deficyty wiedzy, wysokie oczekiwania i niezbyt sprzyjające warunki. To wszystko powoduje, że jesteśmy nieprzygotowani do radzenia sobie ze stresem, jakim jest prowadzenie dorosłego życia seksualnego. Nawet niewielkie wyzwanie w seksie jest nie do udźwignięcia dla osób, które w innych obszarach życia są skuteczne i zdeterminowane.

Seks jest traktowany przez większość z nas niezwykle poważnie. Można powiedzieć, że śmiertelnie poważnie. Jeśli nie działa, to obawiamy się najgorszego – zaburzeń, kryzysu, katastrofy w postaci utraty męskości lub kobiecości. Nic z tego nie jest prawdą, ale ponieważ ludzie mało wiedzą o seksie, są skłonni mitologizować sytuacje z nim związane. Medialne przekazy obecne niemal wszędzie – w filmach, reklamach, magazynach – zdają się potwierdzać ten przesąd. Jeśli nie wychodzi ci w seksie, to znaczy, że jesteś nieudacznikiem. Przecież wszystkim wychodzi. Wszyscy są piękni, młodzi, pożądani i zawsze mają ochotę na seks. Co oczywiście nie jest prawdą.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego wierzymy w bajki dotyczące seksu, nie sprawdzając na własnej skórze, jak to naprawdę działa? Z jakiego powodu pozwalamy narastać lękom, frustracji, przekazom z zewnątrz degradować poczucie własnej wartości i poczucie bezpieczeństwa? Dlatego że trwamy w wyuczonej seksualnej bezradności – nie pogłębiamy wiedzy, nie rozwijamy się ani emocjonalnie, ani seksualnie. Mimo upływu lat za niepodważalne uznajemy prawdy, które wyszły z obiegu na długo przed naszym urodzeniem.

Seks jest źródłem stresu i to raczej się nie zmieni. Jedyną skuteczną metodą na stres w seksie jest zwiększanie swojej świadomości i wiedzy. Tylko to pozwala nam pełniej przeżywać sam akt seksualny, ale także modyfikować nasze zachowania i postawy wokół seksualności w ogóle – od doboru partnerów do sposobu, w jaki wyrażamy się seksualnie. Świadomość taka pozwala nam także przejść z pozycji uprzedmiotowionych odbiorców kultury do pozycji jednostek, które same dla siebie wybierają adekwatne postawy.

 

 

 

 

Udostępnij artykuł
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Wesprzyj O Zmierzchu na Patronite.

Twoja moneta zasila podkast oraz przynosi szczęście darczyńcy.

close-link
Newsletter