Jej źródła znajdziemy w Indiach. Do zasobów Kamasutry trafiła prawdopodobnie ze świątynnych rytuałów seksualnych. Od zawsze był świadectwem mistrzowskich seksualnych umiejętności kobiety, a także – jej zdrowego rozsądku i troski o własne zdrowie. Kilka tysięcy lat przed dr Keglem hinduskie matki przekazywały córkom tajniki sahajoli, by dbać o ich zdrowie i seks małżeński.
O tym jak bardzo opłacalne są wysiłki włożone w trening mięśni dna miednicy mówią liczne legendy, opisujące kurtyzany lub gejsze, których jedyną zapłatą za noc było to, co mogły same wynieść z pomieszczenia, ściskając przedmiot mięśniami waginy. Niektóre wynosiły rzeźby ze złota o wadze kilku kilogramów.
Na czym więc polega pocałunek singapurski? Na takiej kontroli mięśni dna miednicy, aby można było np. wywołać orgazm u mężczyzny samymi skurczami tych mięśni, bez ruchów frykcyjnych. Nie jest to jedyny zysk z ćwiczeń, ponieważ kobiety ze sprawnymi mięśniami dna miednicy dużo łatwiej osiągają orgazmy, ejakulują i nie odczuwają minusów związanych w wielkością penisa partnera. Jednak właśnie kabazza jest tym bajkowym powodem dla którego azjatyckie domy rozkoszy wciąż nie narzekają na brak klientów.
Droga do opanowania techniki pocałunku singapurskiego nie jest skomplikowana, wymaga natomiast systematyczności. Trening mięśni dna miednicy obejmuje na początku tylko zaciskanie mięśnia. Z czasem, gdy nasza zdolność kontrolowania jego pracy się zwiększa, a także wzmacnia się sam mięsień modyfikujemy trening.
Zaczynamy od rozróżnienia, który z mięśni jest tym, jaki chcemy ćwiczyć. Z wielu powodów nie polecam wstrzymywania moczu w czasie pobytu w toalecie. Możemy natomiast wsunąć do waginy dwa, trzy palce i zacisnąć na nich mięśnie. To dokładnie ta strefa, o którą nam chodzi.
Kolejny krok to znalezienie dla siebie kulek gejszy. Znakomicie wzmacniają trening mięśni dna miednicy, umożliwiają także wykonywanie trudniejszych ćwiczeń, np. pulsacji samemu. Dla zaawansowanych ciekawą opcją będą treningi z kamiennymi jajkami, ale ich zastosowanie znacznie podnosi poziom trudności ćwiczeń.
Opanowanie oddychania. Zawsze ćwiczymy równo i głęboko oddychając. Wdech przez nos, wydech przez usta. Wdech połączony ze skurczem mięśnia, wydech zaś z jego rozkurczem. Wydech powinien być dłuższy od wdechu.
Kolejnym etapem jest kontrola siły nacisku i doskonalenie sposobu w jaki będziemy używać mięśni w czasie stosunków z penetracją. Jest to chyba najprzyjemniejszy element treningu i tutaj pozostaje puścić wodze fantazji. Jedynym celem jest znalezienie właściwego sposobu zaciskania mięśnia – na tyle silnego by sprawić rozkosz partnerowi, na tyle delikatnego, by to nadal była rozkosz.
1 Winda
Polega na zaciskaniu poszczególnych fragmentów mięśnia jeden po drugim. Kulki przydają się także na tym etapie treningu. Używamy ich tak, by wciągnąć je do waginy i przemieszczać skurczami, aż do wysokości szyjki macicy. Potem wypychamy kulkę w stronę wyjścia. To ćwiczenie można stosować także w czasie seksu z penetracją.
2 Pulsacja
Ćwiczenie do wykonywania samodzielnie lub w parze. Polega na bardzo szybkich i intensywnych skurczach i rozkurczach mięśnia. Oddychanie powinno nadążać za skurczami i przypominać nieco zadyszkę. Uwaga! prawdziwa zadyszka nie jest pożądana.
3 Blokada
Ćwiczenie dla dwojga kochanków lub do wykonania z wibratorem/dildo. Polega na „zablokowaniu” ruchu penisa w pochwie i utrzymaniu blokady przez dłuższą chwilę. Trudniejsza wersją tego ćwiczenia będzie utrzymanie zablokowanego penisa wewnątrz i wykonywanie jednocześnie ruchów „zasysania” i „wyciskania”. Połączone techniki stanowią podstawę pocałunku singapurskiego.
Zyski z tych ćwiczeń przekładają się nie tylko na zwiększenie seksualnej rozkoszy, ale także polepszenie stanu zdrowia kobiety. Oprócz lepszego seksu, ćwicząc regularnie oddalamy szanse na schorzenia takie jak: wysiłkowe lub spoczynkowe nietrzymanie moczu. Możliwość stania się kochanką idealną jest kusząca, lecz równie nęcąca jest nadzieja na udane życie seksualne po porodach i w wieku dojrzałym.