Marta nie jest typem terapeuty, który siedzi z notatnikiem i przytakuje. Potrafiła przerwać, gdy zbaczałem na emocjonalne manowce czy traciłem czas na użalanie się nad sobą. Wtedy zadawała pytanie, na które musiałem odpowiedzieć, by pójść dalej do pełniejszego, bardziej świadomego siebie. Tego właśnie potrzebowałem. Jej imponująca erudycja sprawiała, że dowiedziałem się więcej nie tylko o sobie, ale także o tym jak działa człowiek. Przyszedłem do Marty z problemem dotyczącym mojej seksualności. Okazało się, że chodzi o coś więcej niż seks. Po roku intensywnej pracy wyszedłem z jej gabinetu silniejszy i dojrzalszy.