Antykoncepcja ma kiepską nazwę – odsyła nas do czegoś, czego chcemy uniknąć – czyli zapłodnienia. To ono jawi się jako konsekwencja aktu seksualnego, którego chcemy uniknąć. Całe to myślenie jest podszyte lękiem, który kładzie się cieniem na samym seksie. Bo po dobry seks możemy sięgać dopiero wtedy, kiedy nasze potrzeby w zakresie poczucia bezpieczeństwa zostaną zaspokojone. W słowie „antykoncepcja” nie ma też ani śladu po wolności wyborów i po braniu odpowiedzialności za decyzje. Jak dla mnie to jest tylko o unikaniu czegoś przykrego.
Zmieńmy jeden szczegół. Pomyślmy o procesie zapobiegania nieplanowanej ciąży jako o fundamencie naszej seksualności. Przez to planujemy kiedy i z kim chcemy mieć dziecko, jak o to zadbamy? Widzicie różnicę? Niby niewielka, a zasadniczo zmienia postać rzeczy. W tym sposobie myślenia antykoncepcja staje się elementem świadomej seksualności. Zaczyna też brzmieć pozytywnie i zasilająco, jest w niej miejsce na naszą wolność. Tutaj łączą się i sposoby, jakie wybierzemy by się zabezpieczać i nasze dorosłe decyzje. Tworzymy sobie nowy, seksualny styl życia, zamiast realizować strategię przetrwania polegającą na unikaniu „wpadek”.
Z powodów ekonomicznych, zdrowotnych, świadomościowych na całym świecie popularyzuje się długoterminowe metody antykoncepcji. Należą do nich: implanty, zastrzyki, wkładki wewnątrzmaciczne (miedziane) i wewnątrzmaciczne systemy hormonalne. Chciałabym się skupić na dwóch ostatnich, ponieważ wokół narosło najwięcej mitów.
Wkładki tradycyjne są w Polsce znane już od wielu lat, natomiast systemy wewnątrzmaciczne dopiero powoli zaczynają się przyjmować wśród Polek. Jedne i drugie są w praktyce dużo bardziej niezawodne (a także mają ogólnie mniejszy wpływ na zdrowie kobiet), niż najczęściej stosowane metody.
Generalnie w antykoncepcji długoterminowej chodzi o to, żeby na długo mieć pozytywnie załatwiony temat. Stosować metodę, która będzie maksymalnie niezawodna i niezależna od tego, co chwilowo się z nami dzieje. Bo chwilowo możemy zapomnieć o pigułce, a nawet kilku. Bo chwilowo może się zdarzyć awaria z prezerwatywą. A długoterminowa antykoncepcja po prostu „tam jest”. Samo to zwiększa okres naszej swobody. Dlatego, że same wybieramy dobry czas na posiadanie dzieci, ale też dlatego, że możemy uwolnić swoją ekspresję seksualną i nie bać się o to, co będzie.
Napisałam, że antykoncepcja „tam jest” i właśnie tak, to wygląda. System wewnątrzmaciczny czy wkładka działają miejscowo. Podają hormony dokładnie tam, gdzie są one potrzebne, co w konsekwencji oznacza mniejsze obciążenie organizmu. A na koniec, jeżeli zdecydujemy, że chcemy z nich zrezygnować, nasz lekarz wyjmie je podczas jednej wizyty i już w następnym cyklu po ich usunięciu odzyskamy płodność.
Poczucie bezpieczeństwa w seksie jest dla kobiet niezwykle ważne. Z pewnością liczą się też namiętność i chemia, ale wszystkie te fenomenalne składniki zależą od prostej sprawy – czy czujemy się bezpiecznie. W naszym kraju troska o antykoncepcję ciągle należy głównie do kobiet. To my ponosimy jej koszty materialne i zdrowotne. Warto się więc zająć wyborem właściwej formy antykoncepcji, bo raczej nikt tego za nas nie zrobi.
Polki wciąż są na bakier ze świadomą antykoncepcją. Większość stosuje tylko prezerwatywy lub nie używa żadnych środków zapobiegania ciąży. Jeśli decydujemy się na jakąś metodę z prawdziwego zdarzenia, to najczęściej na pigułkę, czyli hormonalną antykoncepcję doustną. I chociaż jest ona zdecydowanie lepsza niż brak zabezpieczeń, ma swoje minusy.
To nie jest popularny pogląd, ale dla pewnej grupy kobiet przyjmowanie tabletek antykoncepcyjnych oznacza spadek libido. Biorą one pigułkę, żeby nie zajść w ciążę, ale raportują, że przez to coraz rzadziej mają ochotę na seks. Może być to efekt działania syntetycznych hormonów min. na przysadkę mózgową, ale nie mamy pewności ponieważ naukowcy dotąd nie uzgodnili jednoznacznego stanowiska wobec problemu, jakim jest deklarowane obniżenie libido u kobiet stosujących antykoncepcję doustną.
Dla porządku trzeba powiedzieć, że są też kobiety, które po tabletkach mają jeszcze wyższe libido niż bez nich, i takie, u których antykoncepcja hormonalna niczego nie zmienia. Jednak jeśli już sprawdziłaś na sobie, że antykoncepcja doustna wpływa na twoje libido, to masz kolejne wskazanie, żeby rozważyć zmianę i poinformować o tym lekarza.
Pochylę nad zdrowotnymi skutkami antykoncepcji, bo potrzebujemy pamiętać, iż działania niepożądane dotyczą każdej metody antykoncepcji, tak jak każdego leku o silnym działaniu. Weźmy na początek tabletkę antykoncepcyjną, która choć dość skuteczna (jednoskładnikowe – wskaźnik Pearla 0,5; dwuskładnikowe 0,1 – 0,2 ) nie jest obojętna dla organizmu kobiety. Ulotki pigułek antykoncepcyjnych zawierają liczne przeciwwskazania, które warto wziąć poważnie. Jednak nawet jeśli nie cierpisz na żadną z chorób wymienionych w spisie, ale na przykład palisz, to podnosisz ryzyko zdrowotne związane z tą formą antykoncepcji.
Jest jeszcze coś. Przypomnij sobie, ile razy w ciągu miesiąca zapominasz o połknięciu pigułki. Zdarza się, prawda? Tymczasem wspomniany wskaźnik Pearla, czyli statystyczna skuteczność danej metody, jest obliczana na podstawie regularnego zażywania tabletek. Nieregularność powoduje nieskuteczność. W badaniu internetowym przeprowadzonym przez Nexwebmedia w 2014 r. okazało się, że co piąta Polka przyjmująca tabletki zapomina o przyjęciu jednej lub więcej tabletek na cykl, a połowa po prostu pomija jedną tabletkę.
Choroby zwiększające ryzyko związane ze stosowaniem większości popularnych środków hormonalnych to: migreny, otyłość, wysokie ciśnienie tętnicze krwi, schorzenia naczyniowe wieloogniskowe, cukrzyca, choroby nowotworowe, choroby wątroby.
Z kolei medyczne ryzyko związane ze składnikiem estrogenowym (zakrzepica) dotyczy także stosowania plastrów i pierścieni dopochwowych. Z kolei metody progestagenne hamujące owulację (pigułka jednoskładnikowa, zastrzyk, implant) wiążą się z zmianami cyklu krwawień miesiączkowych. Zerowy wpływ na nasze ciało ma chyba tylko wstrzemięźliwość, bo nawet nowoczesne rozwiązania, jakimi są wkładki i systemy, łączą się z możliwymi powikłaniami od bardzo poważnych po błahe – od perforacji macicy, przez zakażenie po uciążliwe plamienia.
Dobrze wiem, że to bardzo grząski temat. Wiele kobiet nie dostaje od swoich lekarzy właściwego wsparcia – medycznego i psychicznego. Dlatego, jeżeli twój ginekolog swoje poglądy osobiste przekłada na pracę zawodową – znajdź innego lekarza. Sama szukaj wiedzy, notuj pytania i nie wahaj się wyrażać swoich wątpliwości. To twoje ciało i twoje zdrowie, więc potrzebujesz lekarza, który poszerza swoją wiedzę, jest na bieżąco w nowoczesnych rozwiązaniach w antykoncepcji, ale przede wszystkim dba o twoje dobro. Dobrze przygotowany ginekolog weźmie pod uwagę twój stan zdrowia, potrzeby w zakresie seksualności, decyzje dotyczące posiadania dzieci.
Nie istnieje uniwersalna metoda zapobiegania ciąży. Każda może wiązać się z ryzykiem – a to skuteczność jest zbyt niska, by brać ja pod uwagę w poważnym planowaniu własnego życia, a to wysoka skuteczność może odbywać się kosztem zdrowia kobiety. To, co możesz zrobić, to zmienić swój stosunek do antykoncepcji z „anty”, na „pro” – na pozytywny i stanowiący element twojego pomysłu na własną seksualność. Możesz poszerzać swoją wiedzę, rozmawiać z lekarzami, czytać, ale przede wszystkim słuchaj swojego ciała. To ty dajesz sobie prawo i wolność do decydowania o sobie.
L.PL.MKT.07.2015.2832