14 marzec 2015

AAAby spokój wewnętrzny poczuć…

Dzisiaj będzie o tym, jak uciszyć ciągły zgiełk, który nosimy w głowach. Pytanie „jak to wyłączyć?!” słyszę tak często, że z powodu przeciążenie już nie mogę nieustannie odpowiadać serio. Tak wiele osób rozmawia ze mną o swojej niemożności wyciszenia, która towarzyszy im niezależnie od tego, czy gotują makaron, czy też mają seks. Gdy odpowiadam serio, to mówię o kontakcie z ciałem, o uważności, o oddychaniu. Alternatywnie…

Na gonitwę myśli zalecam krępowanie i pławienie.

Z jakiego powodu krępowanie? Bo działa. Niezwykle ciekawym efektem ubocznym, występującym przy okazji krępowania, niezależnie od tego czy mamy do czynienia z prostym bondage czy wyrafinowanym Shibari, jest tzw. „rope drunk.”* To stan uspokojenia i wyciszenia wewnętrznego. Pojawia się zaraz po pierwszym uderzeniu emocji (kortyzol), związanych z pozbawieniem możliwości ruchu. Gdy osoba związana przyzwyczai się do swojego stanu, w ramach akomodacji dostaje wyciszenie i spokój. Czasem nawet euforię. Stan takiego odpięcia i odpływania jest relacjonowany jako jeden z najciekawszych efektów unieruchomienia. Co ciekawe efekt rope drunk występuje niezależnie od tego, czy krępowana osoba deklaruje się jako uległa, czy też w ogóle nie zajmuje się BDSM i obce jej są zabawy w dominację i uległość.

Pławienie działa równie dobrze. Można je romantycznie nazwać efektem delfina. Gdy zanurzymy się w wodzie nasze ciało najpierw przeżywa szok związany ze znalezieniem się w obcym miejscu. Potem następuje dostosowanie, polegające na cyklu reakcji fizjologicznych min. spadku tętna wywołanego spowolnieniem pracy serca, redukcją metabolizmu, żeby zmniejszyć zapotrzebowanie na tlen. Dodajmy do tego rosnący, wraz z głębokością, wpływ azotu na mózg, który wprowadza nas w słodkie upojenie i mamy błogostan.


Shibari i pławienie jako inspirowane BDSM sposoby na osiągnięcie spokoju wewnętrznego

 

Może wyciszenie poprzez wiązanie lub przebywanie w wodzie nie jest tak oczywiste, jak to, które powstaje w czasie medytacji, ale warto pamiętać, że są ludzie, którzy szybciej dadzą się związać, niż przesiedzą 40 minut bez ruchu oddychając przeponowo.

Trzy podstawowe założenia pozwolą nam zrozumieć o co w tym chodzi:

1./ Czujemy i odbieramy bodźce całym ciałem. Dlatego, jeżeli chcemy zredukować np. niepokój, lęk czy gonitwę myśli możemy zmienić swój stan, wypływając na ciało, nie na sposób myślenia.

2./ Ludzka psychika ma określoną pojemność, którą oczywiście można poszerzać, ale odbywa się to bardzo powoli. W chwili stresu nie możemy nagle zacząć mieścić w sobie więcej. Stąd częste odczucie presji, zagonienia, braku oddechu. Długotrwałe przebywanie w stanie stresu i niepokoju, zamiast zwiększać nasze możliwości poznawcze i emocjonalne (czyli zwiększać pojemność), dramatycznie je redukuje. Dlatego bardzo często odczuwamy dojmującą potrzebę tzw. resetu, czyli wyczyszczenia. Jedni to robią wspinając się w górach, inni pijąc ostro w sobotni wieczór.

3./ Nieuchronną konsekwencją nadmiaru bodźców odbieranych codziennie będzie niepokój lub nawet lęki. Po prostu nie jesteśmy wymyśleni na przyjmowanie i przetwarzanie tak dużych ilości informacji, podejmowanie tak wielu decyzji w ciągu jednego dnia. To tzw. stres cywilizacyjny, czyli niezależny od tego kim jesteśmy, a raczej od tego, gdzie żyjemy.

 

Odmienne stany świadomości

Zarówno w momencie zanurzenia w wodzie, jak i w wtedy, gdy sznur na naszym ciele uniemożliwia ruch – nasz mózg dostaje sygnał STOP. Nakaz natychmiastowego wyhamowania wszystkiego, żeby dostosować się do nowych warunków. Nagle znajdujemy się podprzestrzeni, gdzie liczy się tylko ta chwila, jesteśmy wyjątkowo świadomi tego, co się dzieje, skutkiem czego nieistotne dla mózgu informacje (na przykład termin w pracy) schodzą na daleki plan. Zupełne wejście w ciało uwalnia nas też od stresu, który jest zazwyczaj bardziej związany z naszą interpretacją wydarzeń, niż z nimi samymi. W przypadku krępowania przez czas bycia skrępowanym – nie jesteś odpowiedzialny za nic, więc możesz sobie odpuścić. W przypadku bycia pod wodą – jesteś odpowiedzialny tylko za swoje przetrwanie, więc reszta przestaje cię obchodzić. Tak czy inaczej – cokolwiek błahego znajdowało się do tej pory w twojej głowie, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.

Od wyciszenia i uspokojenia, wywołanego przez krępowanie lub pławienie już niedaleko do flow – legendarnego stanu wyższej przyjemności, przepływu i kreacji, któremu towarzyszy odczucie ekscytacji, utraty kontroli nad czasem, totalnego wejścia w to , co się aktualnie robi. To może być nawet grzebanie patykiem w piasku.

/*/ rope drunk, ang. Nie znam odpowiednika tego terminu po polsku. Jeśli go znasz, podaj proszę w komentarzu.

Udostępnij artykuł
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Wesprzyj O Zmierzchu na Patronite.

Twoja moneta zasila podkast oraz przynosi szczęście darczyńcy.

close-link
Newsletter