Spokojnie, to tylko życie

Spokojnie, to tylko życie – podkast biolożki dr Joanny Podgórskiej i psycholożki Marty Niedźwieckiej dedykowany kluczowym tematom naszej egzystencji opowiedzianym z dwóch, uzupełniających się, perspektyw. Do czego zmusza nas biologia i gdzie jej nie przeskoczymy, gdzie zaś zaczyna się nasza wola i możliwość kształtowania naszego życia i świata wokół nas. Długie, nasączone wiedzą rozkminy z kroplą czarnego humoru Niedźwieckiej i zaraźliwego entuzjazmu Podgórskiej.

Spis lektur do każdego z odcinków znajdziecie na stronach:
https://www.joanpodgorska.com 
https://www.niedzwiecka.net

Epizod nr 1 Ból

Czy kolor włosów lub płeć będą determinowały nasze postrzeganie bólu? Czym się różni ból od cierpienia? Opowiadamy min. o nielukrowanym świecie, w którym ból i zdolność absorbowania go we właściwy sposób, jest warunkiem przetrwania i rozwoju, o psychologicznych i neurobiologicznych korelatach tego doświadczenia i o sensie, jaki można w nim odnaleźć.

Bibliografia:

  • Victor Frankl, W poszukiwaniu sensu
  • Kabat Zin, Życie, piękna katastrofa
  • Abdul-Ghaaliq Lalkhen, Ból. Mózg, opioidy i zagadki medycyny
  • Paul Bloom, Złoty środek
  • Lao Tzu, Tao Te Ching
  • O ośmiorakiej ścieżce Buddy można przeczytać min. w książce „Podążaj ścieżką Buddy” napisanej przez Dalajlamę
  • Robinson KC, Kemény LV, Fell GL, Hermann AL, Allouche J, Ding W, Yekkirala A, Hsiao JJ, Su MY, Theodosakis N, Kozak G, Takeuchi Y, Shen S, Berenyi A, Mao J, Woolf CJ, Fisher DE.  Reduced MC4R signaling alters nociceptive thresholds associated with red hair. Sci Adv. 2021 Apr 2;7(14): eabd1310.
  • Leknes S, Berna C, Lee MC, Snyder GD, Biele G, Tracey I.The importance of context: when relative relief renders pain pleasant. Pain. 2013 Mar;154(3):402-410.
    doi: 10.1016/j.pain.2012.11.018. Epub 2012 Dec 13. PMID: 23352758; PMCID: PMC3590449.
  • Zhang L, Losin EAR, Ashar YK, Koban L, Wager TD. Gender Biases in Estimation of Others’ Pain. J Pain. 2021 Sep;22(9):1048-1059.
    doi: 10.1016/j.jpain.2021.03.001. Epub 2021 Mar 5. PMID: 33684539; PMCID: PMC8827218.

Epizod nr 2 Przyjemność

Czy dużo radochy zawsze znaczy lepiej? Jakie są ciemne strony przyjemności i czy możliwe jest szczęście bez nieszczęścia? Opowiadamy min. o trzech mechanizmach powiązanych z działaniem układu nagrody, różnicach między zadowoleniem, a satysfakcją, kompulsjach i kulturze zorientowanej na specyficzny rodzaj przyjemności.

Epizod nr 3 Stres

Bez stresu nie ruszylibyśmy się z jaskini, ale to on jest odpowiedzialny za większość chorób cywilizacyjnych i kryzysów psychicznych. Opowiadamy min. o tym jaki sposób nasze ciała przezywają stres i jak łączy się to z naszą psychiką, o salutogenetycznym podejściu do tematu i o zebrach, które mają lepiej. Oraz o tym, że świat mógłby naśladować kobiece podejście do stresu.

Epizod nr 4 Odmienne stany świadomości

Odcinek, w którym wyraźnie słychać upodobanie autorek do podróży między strefami widzialnymi i niewidzialnymi. Opowiadamy min. o medytacji, psychodelikach, stanie przepływu, DMN, śnieniu, hipnozie i teorii umysłu. W tle psychologia transpersonalna i zakręty duchowości new age.

Epizod nr 5 Śmierć

Jeśli nigdy nie słyszeliści_łyście, żeby ktoś radował się opowiadając o śmierci i odchodzeniu, to posłuchajcie tego odcinka. Opowiadamy min. o przemianach w kulturowym doświadczeniu śmierci i tym jak zmodyfikowały one nasze przezywanie końca, o biologicznej śmierci komórek, różnych doświadczeniach śmierci i o limitach, które mamy wpisane w ciało. Jest o sztuce dobrego umierania oraz o lęku przed śmiercią, jako o lęku przed nieprzeżytym życiem.

Epizod nr 6 Starzenie

Starzenie się jest z pewnością jednym z najbardziej tabuizowanych tematów w naszej kulturze. Wszyscy starają się ominąć refleksję, że każdy z 4 tysięcy tygodni naszego życia przybliża nas do starości. Opowiadamy o tym, co nieuchronne, min. limit Hayflicka, starzeniu się komórek, cenie jaką przychodzi nam płacić za możliwość płodzenia potomstwa, ale też o tym, na co mamy wpływ, by nasza starość była ważnym i cennym etapem naszego życia.

Warsztat 2: Wewnętrzne dziecko czy bachor (grupa zamknięta)

Drugi z cyklu warsztatów edukacji emocjonalnej przenosi uczestników na poziom potrzeb i ich zaspokajania oraz radzenia sobie z możliwymi komplikacjami, gdy coś idzie nie tak. Figura Wewnętrznego Dziecka służy obrazowemu przedstawieniu tej części nas, która czuje i pragnie w sposób naiwny, bezpośredni i autentyczny. Pomaga spotkać się ze stanami, które – jak potrzeba miłości czy opieki – są niezwykle wrażliwe i przynoszą nam wiele rozczarowań.
Jednak Wewnętrzne Dziecko to nie tylko słodziaczek, którego chce się natychmiast przytulić, to także roszczeniowy, rozwrzeszczany bachor, który wchodzi innym na głowę, żądając by się nim zająć. I każdy.a.e z nas zawiera w sobie obydwa te typy. Różnicę między nimi można opisać pytaniem – Czy inni są odpowiedzialni za mnie, czy to ja jestem odpowiedzialna.ny.ne za siebie? Co i w jaki sposób, mogę uzyskać od świata, a co i w jaki sposób mogę zapewnić sam.a.o sobie?

Co się wydarzy?

Na trzydniowym warsztacie będziemy pracować z figurą Wewnętrznego Dziecka, rozpoznając, kiedy staje się Wewnętrznym Bachorem, a kiedy naprawdę potrzebuje naszej opieki. Będziemy odczytywać wczesne sygnały ostrzegawcze, jakie do nas nadaje oraz weryfikować nasz prawdziwy stosunek do dbania o siebie ; będziemy bawić się bardzo serio poznając panoramę naszych potrzeb emocjonalnych oraz będziemy uczyć się z nimi być – dając i przyjmując.

Dla kogo?

Dla osób, które przez długie lata zostawiały swoje Wewnętrzne Dzieci w schowku na szczotki albo nie wierzyły w ich istnienie.
Dla osób, którym ciężko jest rozróżnić, kiedy chcą, a kiedy żądają lub są atakowane irracjonalnymi pragnieniami (romanse, kompulsje, gwałtowne tęsknoty za innym życiem) których nie potrafią opracować. I dla wszystkich innych osób, które chcą uczyć się o sobie.

Informacje:

Daty:

  • Warsztat 1: Odkryj złość, przytul lęk – 26-29.01.2023
  • Warsztat 2: Wewnętrzne dziecko czy bachor – 23-26.02.2023
  • Warsztat 3: Wewnętrzny krytyk, potulny uczeń – 30.03-02.04.2023

Miejsce:

Ceny:

  • Jedzenie i akomodacja: 900 zł za jeden warsztat
    Przyjazd we czwartek wieczorem, pobyt do niedzieli po lunchu; trzy posiłki dziennie, bufet kawowy, komfortowa akomodacja w niewielkich pokojach 2 i 3 osobowych.
    Warsztat ma formę stacjonarną i z założenia jest powiązany z pobytem z zakwaterowaniem i wyżywieniem.
  • Udział w warsztatach: 1900 zł / warsztat
  • Cena early birds za jeden warsztat (do 15.12 włącznie) lub zakupu w pakiecie 3 warsztatów na raz: 1600 zł za jeden warsztat
  • Warunkiem odbywania się warsztatów jest grupa minimum 8 osób. Jeżeli grupa się nie zbierze, zadatki są zwracane.

Jeśli masz pytania dotyczące warsztatu, organizacji lub chcesz zarezerwować miejsce, napisz na adres: martak/@/niedzwiecka.net

Warsztat 3: Wewnętrzny krytyk i potulny uczeń (grupa zamknięta)

Trzeci warsztat, zamykający cykl, jest poświęcony dwóm pozycjom naszego ego, które często dyktują nam warunki sprzeczne z naszym dobrem. Wewnętrzny Krytyk nas łaje i stawia do pionu, zaś potulny uczeń/uczennica sądzą, że tylko dostosowanie i ugodowość mogą ocalić nam skórę. Miotamy się pomiędzy miażdżącymi, surowymi postawami wobec siebie (i świata), a uległością i konformizmem. Wszyscy to przeżywamy, w różnych proporcjach i w zależności od okoliczności. Właściwa identyfikacja tych postaci, uczuć i przymusów z nimi związanych oraz zdolność wejścia z nimi w kreatywny dialog może oszczędzić nam walki ze sobą, kłopotów i błędów. Przyniesie także uwolnienie energii psychicznej, która do tej pory, służyła obsługiwaniu niezliczonych wewnętrznych konfliktów.

Co się wydarzy?

Będziemy wywoływać na scenę poszczególne osoby dramatu i sprawdzać, jaką pełnią rolę w naszym życiu. Będziemy pracować nad postawami i przekonaniami, wyrastającymi z naszych mechanizmów obronnych. Celem warsztatu nie jest zniwelowanie wewnętrznego dialogu, a raczej uczynienie go możliwym do objęcia, zrozumienie skąd wynika i dlaczego zdarza się we właściwych dla ciebie okolicznościach.

Dla kogo?

Dla tych, co się chcą ze sobą dogadać. Dla tych niszczonych przez wewnętrznego krytyka i dla tych, którzy.e byli uczeni.ne, że potulne ciele to jedyne wyjście z sytuacji. I dla wszystkich innych osób, które chcą uczyć się o sobie.

Informacje:

Daty:

  • Warsztat 1: Odkryj złość, przytul lęk – 26-29.01.2023
  • Warsztat 2: Wewnętrzne dziecko czy bachor – 23-26.02.2023
  • Warsztat 3: Wewnętrzny krytyk i potulny uczeń – 30.03-02.04.2023

Miejsce:

Ceny:

  • Jedzenie i akomodacja: 900 zł za jeden warsztat
    Przyjazd we czwartek wieczorem, pobyt do niedzieli po lunchu; trzy posiłki dziennie, bufet kawowy, komfortowa akomodacja w niewielkich pokojach 2 i 3 osobowych.
    Warsztat ma formę stacjonarną i z założenia jest powiązany z pobytem z zakwaterowaniem i wyżywieniem.
  • Udział w warsztatach: 1900 zł / warsztat
  • Cena early birds za jeden warsztat (do 15.12 włącznie) lub zakupu w pakiecie 3 warsztatów na raz: 1600 zł za jeden warsztat
  • Warunkiem odbywania się warsztatów jest grupa minimum 8 osób. Jeżeli grupa się nie zbierze, zadatki są zwracane.

Jeśli masz pytania dotyczące warsztatu, organizacji lub chcesz zarezerwować miejsce, napisz na adres: martak/@/niedzwiecka.net

Ja i mój penis: krótka historia rozdzielenia | Newsweek Psychologia

Więź psychiczna z własnym ciałem, szczególnie genitaliami, ma zasadniczy wpływ na seksualność. Mężczyzna nie może być zharmonizowany psychoseksualnie, jeśli jego penis jest dla niego zewnętrznym centrum sterowania, a kobieta, jeśli nigdy nie widziała własnej waginy. Przecież nie można kochać kogoś, kogo się nigdy nie widziało na oczy.

 

TEKST Marta Niedźwiecka

ILUSTRACJA Stanisław Gajewski

 

Większość mężczyzn od­wiedzających specjalistów ze swoimi problemami seksualnymi ma skłonność do traktowania własnych penisów jako obiektu zewnętrznego, części oddzielonej od ich „ja”. Upraszczając, można powiedzieć, że wierzą, iż penis „ma własną wolę i często to on decyduje”. Jed­nak takie stwierdzenie nie dość, że trywializuje kwestię, to sprowadza całą dynamikę wewnętrznych relacji męż­czyzny z jego seksualnością do bycia sterowanym przez popęd. I – druga sprawa – czy kobiety też tak mają, że traktują swoje waginy jako coś zupełnie osobnego wo­bec „ja” właścicielki?

NAGROBEK PRZYRODZENIA

Pomysł, by traktować genitalia jako oddzielne, często uosobione byty, jest stary jak świat. Szczególnie chwalby penisów i ich niezwyczajnych dokonań, kreślone niczym relacje o wyczynach antycznych bohaterów, stanowią niezmienny element kanonu literackiego. Wystarczy wspomnieć barokowego poetę Jana Andrzeja Morsztyna, który w swoim sławnym utworze „Na­grobek kusiowi” opisuje męskie przyrodzenie czasowo lub stałe pozbawione mocy jako nieboszczyka. Nim zaś przywoła wszystkie nadzwyczajne przypadki, jakie były tegoż udziałem i nim przywoła liczne niewiasty, które zapisały się w historii Europy upodobaniem do ciele­snych swawoli, takimi słowami relacjonuje fakt utraty potencji:

 

Leżysz, kusiu, nieboże, i emońskie zioła

Zwieszonego pewnie by-ć nie podniosły czoła,

Nic cię wyprawnej ręki nie ruszą pieszczoty;

Leżysz, a pan twój wiecznej pełen stąd sromoty.

 

Możemy uznać, że literatura rządzi się prawami odrębnymi od ludzkiej psychiki, i przejść nad tym do po­rządku dziennego, ale problem rozdzielenia pozostaje nierozwiązany.

CZEGO OCZY NIE WIDZĄ

Czy pamiętasz, jak twoi rodzice pokazywali ci lusterko i wypowiadali twoje imię, wskazując na odbicie w lustrze? Nawet jeśli nie pamiętasz tego dokładnie, były to ważne początki kształtowania się twojego obrazu „ja”. W ten właśnie sposób dziecko uświadamia sobie, że „ja” to coś, co ogląda w lustrze. Wie, że mimo dora­stania, starzenia się, czy zmian wokół jego „ja” jest ob­darzone określonym zestawem cech – to temperament, wygląd, niepowtarzalna osobowość. Jednym słowem – posiada tożsamość.

Wystarczy jednak ześlizgnąć wzrok nieco niżej, do tabuizowanej sfery seksualności, żeby to, co oczywiste na górze, przestało już obowiązywać. Bo tożsamość góry niekoniecznie chce i może wchodzić w szczere relacje z dołem – od wieków odsądzanym od przyzwoitości i wypieranym z procesu wychowania.

Chociaż może nam się to wydawać zupełnie bez znacze­nia dla naszej tożsamości, przecież wiemy, jaki mamy kształt nosa, kolor oczu i że lubimy lody czekoladowe – to brak więzi psychicznej z własnym ciałem, szczegól­nie genitaliami, zasadniczo zmienia nasze przeżywanie i postrzeganie seksualności. Mężczyzna nie może być zharmonizowany psychoseksualnie, jeśli jego penis jest zewnętrznym centrum sterowania, a kobieta, jeśli nigdy nie widziała własnej waginy. Uroczo i trafnie ujęła to jedna z klientek gabinetu seksuologicznego: „Nie moż­na kochać kogoś, kogo się nigdy nie widziało na oczy”.

To, czego nie zobaczymy i nie powiążemy na poziomie świadomym, musi pozostać nieodkrytą częścią „ja”. Możemy żyć, wiedząc, że jesteśmy kobietą lub mężczyzną, nie rozumiejąc dokładnie, jak to zmienia naszą seksualność. Jesteśmy wtedy dużo bardziej podatni na zewnętrze manipulacje.

 

SFERY NIEBYTU

Rozdzielenie zawdzięczamy kilku psikusom, które płata nam kultura i wychowanie. Jak to się dzieje, że męż­czyźni i kobiety nie czują się emocjonalnie związani z własnymi strefami intymnymi?

To, czego nie zobaczymy i nie powiążemy na poziomie świadomym, musi pozostać nieodkrytą częścią „ja”. Możemy żyć, wiedząc, że jesteśmy kobietą lub męż­czyzną, jednak nie czując i nie rozumiejąc dokładnie, jak to zmienia naszą seksualność. Jesteśmy wtedy dużo bardziej podatni na zewnętrzne manipulacje – czy to ideologiczne, czy prozaicznie marketingo­we. Zagubieni w zakresie własnej kobiecości czy męskości, będziemy skłonni do kompen­sowania sobie braków poprzez upiększe­nia w drodze do nieistniejącego ideału albo wpasowywania się w sztywne i nieadekwatne choć kulturowo dostępne modele „prawdzi­wego samca” lub „porządnej kobiety”.

Dzieje się tak dlatego, że brakuje nam do­świadczeń podstawowych – takich chociażby, jak pozytywny przekaz o naszym ciele, płci i seksualno­ści, który powinnyśmy odebrać od rodziców. Być może nie mieliśmy szans poznać naszego ciała jako narzę­dzia przyjemności, a nie tylko zaspokajania instynktu, bo nikt nie nauczył nas łączyć seksu z uczuciami albo wręcz zabraniał masturbacji. Nie odebraliśmy tej porcji wiedzy i doświadczenia w zakresie ciała, które umoż­liwiają harmonijny i zdrowy rozwój psychoseksualny. I o ile nasza tożsamość da sobie radę, bo zawsze jakoś wymyślimy, która dyscyplina sportu jest nam najbliższa i do której restauracji najbardziej lubimy chodzić, to w sferze seksu możemy pozo­stać w kawałkach przez całe życie.

Z DALA I OD ROZUMU, I OD SERCA

Na tym prostym mechanizmie oddzie­lenia nas od najdelikatniejszych, bo seksualnych fragmentów naszego ciała widać dobitnie, że skrypt kulturowy, w jakim żyjemy, niszczy jednakowo życie intymne obydwu płci. I chociaż przywykliśmy sądzić, że jest on bardziej opresyjny wobec kobiet – choćby poprzez ist­nienie tzw. kultury gwałtu – to z perspektywy gabinetu terapeutycznego patriarchat szkodzi także mężczy­znom. To wzorzec kultury, w którym dorastający chło­pak musi pozbyć się emocjonalności i wrażliwości, żeby wpisać się w oczekiwaną wobec niego rolę spo­łeczną. Ma nie poddawać się uczuciom, skupić się na osiąganiu sukcesów i zaliczeniu jak największej liczby kobiet. Dzięki temu, a także agresywności i ostenta­cyjnemu oddzieleniu seksu od czucia, udowodni, że zasługuje na nazywanie go prawdziwym mężczyzną. Przy okazji stanie się właścicielem zewnętrznego obiektu, okazjonalnie dominującego decyzyjnie, który z punktu widzenia rozkoszy seksualnej będzie bezu­żyteczny – bo niepodłączony ani do rozumu, ani do serca.

W ramach tego samego skryptu także kobiety będą doświadczać oddzielenia. Na przykład poprzez purystycznie prowadzony trening czystości, w którym nie ma mowy o oglądaniu genitaliów, zabawy nimi czy doty­kania siebie. Tutaj chłopcy są zdecydowanie górą, gdyż każdy z nich będzie dotykał swojego penisa chociażby po to, żeby zaspokoić potrzeby fizjologiczne. Jego pe­nis będzie zresztą, w miarę dorastania, coraz wyraźniej przypominał o swoim istnieniu i proces ten trzeba bę­dzie oswoić. Dziewczynki mogą zamienić się w kobiety dwudziestoletnie, nadal nie wiedząc, na jakiej zasadzie i jak dokładnie impulsy natury seksualnej pojawiają się w ich ciele.

JA, MĘŻCZYZNA ODPOWIEDZIALNY

Nie zajmuję się seksem, tylko miłością. Seks bez miłości nie ma sensu” – powtarzała Michalina Wisłocka, autorka kultowej już „Sztuki kochania”. A mi­łość to przecież rodzaj szczególnej uważności na drugiego człowieka. I odpowiedzialność za zwią­zek. Dbanie o relację, pomaganie sobie nawza­jem i identyfikowanie się z problemami ukochanej osoby. Tym problemem często jest antykoncepcja.

– Rozmawiałem w swoim życiu o antykoncepcji z dziesięcioma tysiącami kobiet, a teraz rozmawiam o tym z mężczyznami – mówi Eugeniusz Siwik, ginekolog i specjalista od wazektomii. – Męż­czyźni, którzy do mnie przychodzą, nie martwią się o swojego penisa. Oczywiście, są zaintereso­wani tym, czy po zabiegu wazektomii nie będą mieli żadnych kłopotów z erek­cją, to normalne. W końcu po to poddają się temu za­biegowi, aby bezpiecznie i odpowiedzialnie upra­wiać seks. Ale w centrum ich zainteresowania zde­cydowanie są partnerki. Moi pacjenci mówią mi: panie doktorze, wreszcie ja przejmuję odpowiedzialność za antykoncep­cję w naszym związku! Bo już nie mogłem patrzeć na to, jak moja partnerka męczy się po hormonach, które do tej pory brała. Mówią także o tym, że w ich związku już prawie w ogóle nie było seksu, a bardzo im go brakowało.

Dlaczego nie było seksu? Zdaniem dr. Siwika w wielu związkach nadal odpowiedzialność za antykoncepcję spo­czywa niestety na kobie­cie. I kobiety mają tak ogromną obsesję tego, że mogą zajść w niechcianą ciążę, że nadają się na terapię psychiatryczną. Odmawiają partnerowi współżycia pod byle pretekstem. Doznają przewlekłych bólów gło­wy, dopada je chroniczne zmęczenie. – Mają wręcz koszmary senne! – podkreśla dr Eugeniusz Siwik. – Wybawieniem staje się dla nich dopiero menopauza. Tymczasem kie­dy para zdecyduje się na taką formę antykoncepcji, jaką jest wazektomia, czyli podwiązanie nasieniowodów u mężczyzny (a 95 proc. par podejmuje taką decyzję wspólnie!), relacje partnerskie zmieniają się niesamowicie.

– Stres związany z niechcianą ciążą znika i part­nerzy mogą uprawiać seks, kiedy chcą i gdzie chcą. W ich związku pojawia się harmonia. A jest to bardzo ważne w świę­cie, w którym jest wokół nas tak wiele dysharmonii. Z obszernych badań amerykańskich wynika, że małżeństwa po wazekto­mii rzadziej się rozwodzą. Dlatego naszym głównym hasłem jest „SZCZĘŚLI­WA RODZINA”.

JA CZYLI ON, ON CZYLI JA?

Pokłosiem tego rozszczepienia zafundowanego przez kulturę jest nasze zdezintegrowane podejście do seksualności. Doświadczamy tego wewnętrznie, ale widzimy to wokół i, co gorsze, tworzymy ten posępny krajobraz. Z jednej strony wiemy, że wszyscy to robią, że seks jest najbardziej naturalnym przejawem ekspresji emocjo­nalnej dorosłych, a z drugiej nie jesteśmy w stanie o tym rozmawiać bez ideologicznych zacietrzewień, lęku, uprzedzeń. W XXI w. nadal hołdujemy przekonaniom, iż mężczyźni myślą tylko o jednym, zaś kobiety chcą tylko rodziny. Tym samym żyjemy w świecie seksualnego rozdzielenia i hipokryzji. Próbę zdemitologizowania tematu i przybliżenia go od męskiej strony podejmuje seksuolog Andrzej Gryżewski w książce „Sztuka obsłu­gi penisa” (Andrzej Gryżewski i Przemysław Pilarski). Książka pełna jest obserwacji psychologicznych na te­mat szeroko rozumianej męskości, męskich zachowań, nawyków, przekonań we wszelkich kontekstach zwią­zanych z penisem. Rozmowa dwóch mężczyzn me­andruje między fizjologią, anatomią, przekonaniami i faktami, zmierzając do przedstawienia czytelnikom, jak naprawdę sprawy się mają. I z jakiego powodu mężczyźni mogą traktować wizytę u seksuologa jak wyprawę do warsztatu samochodowego z rozrządem (penisem) do naprawy.

NIECH Ml GO PAN NAPRAWI

Jak widać, oddzielenie od genitaliów, choć jest procesem bardzo dosłownym i możliwym do zaobserwowania, to niejako me­tafora naszych doświadczeń z seksualnością, gdy jesteśmy mło­dzi. Wtedy przecież mamy wszystko rozsypane i w kawałkach – poglądy, emocje, pomysły na siebie i seksual­ność. W trakcie dorastania, ucząc się siebie, budujemy tożsamość na wła­snych zasadach, starając się zrobić jak najlepszy użytek z temperamentu czy talentów.

Zazwyczaj nim dobrniemy do dwu­dziestki, najdalej trzydziestki, uda nam się poskładać te podstawo­we części. Często nawet uda nam się znaleźć własną drogę życiową – karierę, rodzinę, hobby. W prze­konaniu, że na poziomie tożsamości jesteśmy już gotowi i ukształtowani, zajmujemy się innymi sprawami. A pytania o seks, ciało, płeć zostają niezaadresowane. Aż do czasu, gdy pojawi się problem – spadek libido po ciąży, zaburzenia erekcji, związkowa susza seksualna. Wtedy, pełni obaw, zanosimy do specjalisty nasze cenne ciało, prosząc o naprawę. Problem w tym, że terapeuci to nie mechanicy, a dojrzałości psychoseksualnej nie da się stworzyć z pustki. Nikt z zewnątrz nie poskłada za nas naszych puzzli. Nie zwiąże na dobre i na złe penisa z jego właścicielem. Ten proces musi przeprowadzić on sam. Odtwarza­jąc zagubione połączenia, na nowo spiąć własny seks z życiem, sercem i ciałem.

EROS I PSYCHE

Osoby cisseksualne przeżywają zgodność swojej identyfikacji psychoseksualnej z zestawem chromosomów, które otrzyma­li oraz ciałem i genitaliami, z którymi przyszli na świat.

Osoby transseksualne prze­żywają niezgodność w tym zakresie, co zasadniczo zmie­nia kształt ich identyfikacji seksualnej oraz sposobu, w jaki realizują się w seksie.

 

close-link
Newsletter