nav Created with Sketch.

Kontrola – i na co Ci ona?

S01E12
Kontrola – i na co Ci ona?

Klasyk powiedział, że jest najwyższą formą zaufania. Tak naprawdę jest zaledwie strategią na przetrwanie, którą podnieśliśmy do rangi kultu. Kontrolujemy siebie, wciskamy się do życia innych, wiemy lepiej, urządzamy gry i zabawy interpersonalne, aby coś uzyskać. Angażujemy cały zestaw pomysłów, by w naszej kontroli osiągnąć mistrzostwo i wygrać nieistniejącą nagrodę, jaką jest bezpieczeństwo emocjonalne. W tym podkaście zapraszam was do starcia, którego nie można wygrać, czyli do starcia z własną kontrolą. A potem proponuję perwersyjny sposób wyprowadzenia jej w pole. W tym odcinku została utracona kontrola nad skryptem podkastu, językiem wypowiedzi (rzucam mięsem) oraz detalami o czym freak controller Niedźwiecka, informuje z dumą.

🔷 Fraucymer Cesarzowej Kontroli – sztywność, władza i podległość

🔷🔷 Co naprawdę możesz kontrolować?

🔷🔷🔷 Dwa działające patenty na kontrolę, w tym jedna Tajemnica Wszechświata

🔴Słuchajcie i podawajcie dalej !

🎧 YT: https://youtu.be/ozmierzchu

🎧 Anchor: https://anchor.fm/ozmierzchu-niedzwiecka

🎧 iTunes: https://pcr.apple.com/ozmierzchu

🎧 Spotify: https://open.spotify.com/show/ozmierzchu

#ozmierzchu #seksisens #głowaserceciało

                                               🔷🔷🔷

Klasyk powiedział, że jest najwyższą formą zaufania. Ma piękną i bogatą historię, całą w marmurze. Mało tego, w zasadzie trzyma nas wszystkich za twarz. I chociaż mam nadzieję, że wy już wiecie, że trzeba z nią ostrożnie. I, że że bez jej odpuszczenia jest w życiu naprawdę bardzo, bardzo ciężko, to dziś szerzej zajmiemy się tematem.

Witam was O zmierzchu. Audycja o cesarzowej wszystkich kłopotów świata – Jej Wysokości Kontroli.

Tak pracuję nad swoim puszczaniem kontroli, że konspekt do dzisiejszego podkastu przygotowywałam na ostatnią chwilę. Bo zaplanowanym wcześniej czasie po prostu leżałam i patrzyłam na niebo. Efekt jest taki, że robię to na dużej prędkości i od razu czuję spinę – czy opowiem o wszystkim? Czy nazwę to wszystko tak, żeby było zrozumiałe i ciekawe dla odbiorcy? Zaraza, nie powinnam tego odkładać. I od razu czuję napięcie w ciele, fokus mi się rozjeżdża i narastają obawy. Oczywiście, są to obawy o mnie – skoro postanowiłam nagrywać podkasty, to chcę, żeby były jakościowe, żebyście coś z tego mieli, a tu grozi mi wtopa, bo za długo zwlekałam.

Dlatego siadam do kompa, oddycham całą sobą i drwiąco się do niej uśmiecham. Nie złapiesz mnie wywłoko, za te wszystkie kawałki na które trzymałaś mnie całe życie. Wtedy, kiedy wierzyłam, że moje bezpieczeństwo jest związane ze skomplikowaną siecią relacji, które nawiązuje ze światem zewnętrznym. I, że muszę za wszelką cenę te relacje kontrolować, bo jak nie, to zginę i przepadnę. Moje poczucie bezpieczeństwa jest we mnie. Jak ten podkast okaże się niewypałem, ot ten fajny Krzysiek, który mi pomaga to ogarnąć powie bez ogródek, że poszło źle. I wtedy pójdę do domu i wymyślę nowy. I ani Niedźwiecka od tego nie umrze, ani nikt inny. Jedyne, co ucierpi to moje ego. Ze niby nie sieknęłam podkaścika i że coś może znaczyć. Ale moje ego pieprzy takie bzdury, jak się czegoś przestraszy, że trudno to serio traktować. Kolejne kilka oddechów i od razu mamy Panią Kontrolę jak na dłoni. Ale nie dajcie się zwieść – fakt, że ją widzimy, jeszcze nie oznacza, że wygraliśmy.

Dlaczego tańczymy, jak nam zagra?

Potrzebujemy cofnąć się w czasie (tak, znowu będzie dzieciństwo) i zobaczyć siebie jako istoty zależne emocjonalnie od naszych opiekunów. Bardzo bezradne wobec wspomnianej sieci zależności, która je oplata. Dziecko długo nie rozumie, dlaczego pewne rzeczy dzieją się w taki, a nie inny sposób i przypomina w tym człowieka pierwotnego, który składa ofiary bogu piorunów, żeby uderzyły gdzie indziej, byle nie w jego domostwo. A jak się okaże, że jednak te suplikacje nie odniosły skutku, to obwinia siebie za niedopełnienie jakiś zobowiązań wobec bóstwa. Tymczasem pioruny walą po prostu w najwyższe miejsce w okolicy i tyle.

Nauczyliśmy się kontroli, aby reagować na emocjonalne trudności, które spotykały nas w dzieciństwie. Najpierw był to zestaw odruchów, który miał nam pomóc nie czuć jakiś trudnych emocji – np. złości, przerażenia itp. Chociażby z tego powodu, że rodzice nie najlepiej sobie z nami radzili. Albo zupełnie nie radzili sobie ze sobą, więc brakowało nam ich opieki i często się baliśmy, złościliśmy, czuliśmy bardzo pozostawieni. I tak, dotyczy to absolutnie wszystkich, jakby ktoś miał taką myśl – nieeee, to nie o mnie.

Potem wzbogaciliśmy repertuar o prawie magiczne zaklęcia – np. jak odrobię lekcje równo przez 18:00, to na pewno jutro będzie dobry dzień. Dzieci, które doznawały przemocy na przykład w rodzinach alkoholowych, mają to rozwinięte do maksimum, bo naprawdę walczyły o coś fundamentalnego – bezpieczeństwo emocjonalne. W każdym razie byliśmy mali, mało rozumieliśmy, wiele trudności nas dotykało osobiście, więc zaczęliśmy tworzyć strategie. Te strategie się z nami zrosły na dobre i teraz bardzo trudno jest nam spojrzeć na siebie i zobaczyć część zachowań albo postaw w kontekście mechanizmów obronnych. Kontrola to władczyni tych wszystkich strategii, to nasze wewnętrzne przekonanie, że robiąc coś na zewnątrz możemy poradzić sobie z trudnymi emocjami w nas samych.

Naprawdę niektórzy w to wierzą.

Cesarzowa Kontrola ma niezliczone oblicza – może objawiać się jako przemoc, żądza władzy, przymusowe zaskarbianie sobie uwagi i opieki świata, pasywne gierki, które mają nam coś dać, uległość ponad miarę, nadopiekuńczość, wiedzenie lepiej, ocenianie innych i niedopuszczanie do siebie krytyki. Dlatego właśnie tak trudno stawiać jej odpór.

Pamiętajcie, kiedyś jej celem było zapewnienie wam bezpieczeństwa, walka z rzeczami, które was przerastały, powodowały gniew, strach. Teraz nie jest inaczej. ZA KAŻDYM RAZEM GDY DOŚWIADCZASZ POTRZEBY KONTROLI, TAK NAPRAWDĘ PRZEŻYWASZ JAKIŚ ZESTAW TRUDNYCH EMOCJI. I NA PEWNO NA DNIE TEGO JEST STRACH. Kontrola jest naszą bronią w walce z emocjonalnymi niepewnościami, strachem, poczuciem nieprzystawalności, nieadekwatnością, bezradnością. Wszystkim, co delikatne i bezbronne. Dlatego, jeśli spotkacie osobę, która bardzo mocno kontroluje, nie oceniajcie jej zbyt surowo. Jeśli sami tacy jesteście też tego nie róbcie. Pomyślcie raczej, czy można się jakoś sensownie zająć tym, co jest aktualnie przeżywane, zamiast znowu się napinać.

Fraucymer Cesarzowej

Kontrola zawsze kroczy w towarzystwie. Ma kilka dam dworu, które nie odstępują jej na krok. Pierwsza z nich to, sztywność. Impuls kontroli natychmiast zmusza nasze ciało do wejścia w mobilizację mięśniową. Gdy budzą się w nas uczucia, których nie mamy odwagi wyrazić, gdy dzieje się z nami coś nieznanego, zagrażającego, wtedy fizycznie i psychicznie stawiamy temu opór. Sztywność ma na celu tłumienie uczuć bolesnych – przyjemnych oczywiście nikt nie chce tłumić, ale tłumienie zawsze jest totalne, więc blokując odczucie lęku, blokujemy też na przykład radość.

Kontrolujący ludzie są napięci zarówno fizycznie, jak i psychicznie, nawet jeśli pozornie wyglądają na miękkich. Fizycznie przejawia się to skróceniem oddechu, specyficznym tonusem mięśniowym (różnie u różnych typów osobowości), emocjonalnie – redukcją poznawczą, robimy się „sztywni mentalnie”, nie dopuszczamy innych opcji myślenia i działania, cechuje nas poczucie wewnętrznego przymusu, czasem niestety jest to poczucie misji, która każde nam coś zrobić w imię jakiś hipotetycznych wartości. Sztywność odpycha od siebie ludzi, nie lubi poczucia humoru i lekkości, bo za łatwo mogłyby zdekonspirować jej bezużyteczność. Bo ona nie pomaga – jej jedynym celem jest blokowanie.

Druga dama dworu jest znacznie bardziej niebezpieczna. To władza. Kontrola uwielbia władzę i każe jej robić wszystko, co przyjdzie jej do głowy. Władza jest świetna w usprawiedliwianiu działań podejmowanych przez Kontrolę – „Musiałam tak zrobić, inaczej on by się nie zamknął.”; „Mam prawo tak robić, chodzi o moje interesy.” O ile kiedyś kontrola była po prostu próbą obrony kogoś bezbronnego przez trudnościami tego świata, o tyle wychodowana na wypasionych ego, dążeniu do sukcesu, braku współczucia zarówno dla siebie, a czasem nawet na bezwzględności wyrasta na prawdziwego potwora. Władzę poznasz po tym, że nienawidzi emocji i utożsamia je ze słabością. W skrócie jest tak dlatego, że proste dopuszczenie czucia i emocji do głosu od razu obala cały jej porządek i pozbawia większości narzędzi.

Trzecia dama dworu wygląda jakby nie pasowała do tej grupy. Z pozoru niczym stokrotka jest wcieleniem łagodności. Zawsze i wszędzie tylko chce dobrze, chociaż często jej nie wychodzi. Panna Podległość zwiedzie niejednego bystrego obserwatora. Objęłaby opiekę wszystkich, nie dlatego, że jakoś im współczuje, ale dlatego, że wie lepiej. Za narzędzia często obiera pasywną agresję, pouczanie, mędrkowanie, dawanie rad. Jest jak matka- helikopter, która krąży nad dzieckiem uprzedzając każdy jego ruch. Uszczęśliwi nim pomyślisz, co dla ciebie dobre. Nie pozwoli ci się przewrócić, żebyś nie stłukł kolanka, a tak naprawdę dlatego, że sama nie może znieść, że coś mogłaby schrzanić.

Kontrola, sztywność, władza i podległość to mroczny fraucymer, który nie tylko niszczy nasze związki, w tym relację z samym sobą. Ale którym nasiąkają nasze stosunki społeczne, na którym budujemy pomysły na biznes, a czasem całe strategie życiowe. Kontrola i pozostałe damy czasem bywają ewidentne, jak nadużycia czy przemoc. A czasem występują w najbardziej świetlisto -tęczowym opakowaniu, udają rozwój czy nawet duchowość. Trzeba też pamiętać, że świat nam z upodobaniem wmawia, że „tzw samokontrola emocjonalna”, czyli de facto tłumienie emocji, to rzecz pożądana i właściwa osobom osiągającym sukces.

Centrum zarządzania wszechświatem

Każdy z nas opracował własny system zarządzania światem oparty na jego, jej osobistym pragnieniu kontroli, stylu osobowości, historii życia. Wszystkiego się nie pozbędziemy, ale przynajmniej możemy sobie uświadomić, co w nas pracuje. I na jakiej zasadzie. Nigdy dość powtarzania, że za każdym razem, gdy pojawia się w tobie impuls do kontroli czegoś, z pewnością próbujesz uniknąć ważnej, trudnej emocji. I najczęściej będzie to lęk. Lęk jest głównym paliwem dla kontroli i im bardziej jesteśmy w kontakcie z tym, ze często się czegoś obawiamy, tym mniejsze będą nasze przymusy i więcej pojawi się emocjonalnej lekkości.

Poniżej krótka lista mniej lub bardziej oczywistych przejawów kontroli:

🔺 Przemoc i dominacja

🔺 Destrukcyjna, oceniająca krytyka

🔺 Rady udzielane z wyższościowego ja

🔺 Surowość i dyscyplinowanie

🔺 Obsesyjne myślenie o tym, jak inni mnie widzą i przymus zrobienia czegoś z tym

🔺 Drążenie dawnych błędów, własnych lub cudzych

🔺 Uszczęśliwianie ludzi na siłę

🔺 Zawstydzanie, upokarzanie, obwinianie

🔺 Roszczeniowość, omnipotencja

🔺 Uwodzenie, idealizacja

Nie wszystkie są takie oczywiste, prawda?

Co możesz kontrolować?

Przeciwwagą dla kontroli nie jest kompletne puszczenie wszystkiego i unoszenie się na falach życia. Właściwą odpowiedzią, którą niestety trzeba będzie ćwiczyć przez całe życie, jest budzenie w sobie świadomości, że się ją ma. Czyli przeciwwagą dla kontroli jest kontakt ze sobą. Sprawdźmy więc, co tak naprawdę możesz „kontrolować” w tym dobrym znaczeniu tego słowa:

🔵 Swoje nastawienie i myśli – czyli filtry i przekonania

🔵 Swoje otoczenie – czyli to, co dla siebie wybierasz

🔵 To jak traktujesz siebie i innych – czyli swoje reakcje i obrony

🔵 Swoje nawyki – czyli to, co dzieje się „zazwyczaj”

🔵 To, czy wchodzisz w dialog ze światem, czy się zamykasz – czyli czy umiesz poprosić o coś albo dostrzec, że ktoś prosi

🔵 To, co robisz ze swoją energią – czyli swoje granice

Całkiem sporo roboty. Na tyle, że można się odczepić od innych ludzi i w pełni zająć sobą. Aby pokazać, że się da podam wam dwie recepty na radzenie sobie z kontrolą, jednak chce powiedzieć od razu, że ta pierwsza też jest kontrolą. Zaraz zobaczycie, dlaczego. I, że tak naprawdę działa tylko ta druga. Ale pierwsza się przydaje.

Poznawczo – behawioralny sposób na kontrolę

1./ wybieram dla siebie właściwe sytuacje, czyli SELEKCJA.

Jeśli nie daję rady z określonym typem ludzi, jeśli coś mnie przerasta albo wpędza w popłoch tudzież w sztywność, to przynajmniej na jakiś czas, staram się tak kształtować swoje otoczenie, wydarzenia, żeby zapewnić sobie więcej spokoju

2./ jak jestem w sytuacji, w której się napinam, to szukam alternatyw, czyli MODYFIKACJA.  Poszukuję wsparcia społecznego, nowych sposobów interpretowania sytuacji, wytyczam sobie nowe ścieżki reakcji. Zawsze możesz zadać sobie pytanie – czy to co myślę o danej sprawie pomaga mi, czy szkodzi?

3./ Gdy zdarzą się emocje, które popychają do kontroli, to skupiam się na nich, a nie na rozkminie wszechświata i szukaniu winnych. PRACA Z EMOCJAMI, to nie jest tłumienie emocji ani pozytywne myślenie. To świadome ich rozpoznawanie i zostawianie przestrzeni, żeby się wydarzyły. Albo opieka nad nimi. Albo odreagowanie, jeśli trzeba.

Prawdopodobnie dostrzegliście, że dużo kontroli w tym puszczaniu kontroli. Tak, ta recepta jest dla początkujących, żeby oswoić się z tym przymusem, który nas spina i pozwolić poćwiczyć swoją sprawczość. Co by to nie kontrola rządziła nami, ale my własną kontrolą. Ale sposób ten sprawdza się niestety tylko jakiś czas. Widzę wokół siebie bardzo wiele osób, które poszły droga oświeconej kontroli, czyli niegdysiejszy zacisk dópy odziały w nowe szaty. Mechanizm zostaje taki sam – przymusy, ciśnienie, sztywność reakcji i ciała, narzucanie sobie rygorów (często bardzo szczytnych, jak na przykład medytacja albo samodoskonalenie), narzucanie innym, co mają robić, żeby było dobrze, presja na osiąganie szczytów w byciu maksymalnie wyluzowanym. Dużo tego. A to dlatego, że kontrola jest bardzo podstępnym przeciwnikiem i nie daje się tak łatwo wywieść w pole. W zasadzie jest tylko jedna metoda, która neutralizuje zarazę raz, a dobrze.

PUŚCIĆ

Dokładnie tak. Puścić.

Aleksander Lowen, który w swojej bioenergetyce zajmował się kwestią odpuszczania napięć w ciele, będących odzwierciedleniem wcześniejszych napięć emocjonalnych, napisał o tym bardzo prosto:

„Fundamentalną zasadą jest to, że nie można siłą rozluźnić napięcia. Użycie siły woli, raczej tworzy napięcie niż je uwalnia. Aby odczuć napięcie, ciało można rozciągnąć do granicy bólu, ale rozluźnienie może nastąpić tylko poprzez „puszczenie. Jednak, by puścić musisz POCZUĆ (1), że TRZYMASZ (2), PRZECIWKO CZEMU „trzymasz” (3), DLACZEGO „trzymasz” (4).”

Jak już puścić, to być świadomie z tym, co się wtedy zdarzy.

Właśnie sobie uświadomiłam, że czas już kończyć. A nie było nic o kontroli w seksie. Dzięki mojej walce z przymusami wewnętrznymi będziecie mieli dwa podkasty na ten temat. Chociaż może to racjonalizacja własnych błędów, to jednak dość dobrze się z tym czuję.

Ten zmierzch powoli ma się ku końcowi. Dziękuję wam za wspólny czas i zapraszam na kolejny – wiem, że będzie miał numer 13 i na tym kończy się moja kontrola.

Dobrej nocy


Najnowsze odcinki

Sypnij złota na Zmierzchy!

To wspiera podkast i przynosi szczęście darczyńcom.