Oprócz pięciu znanych zmysłów – wzroku, słuchu, smaku, węchu i dotyku – mamy jeszcze inne. Ta pierwsza piątka to dziedzictwo myśli Arystotelesa i stanowi dobre podstawy. Jest jednak zdecydowanie zbyt uboga, żeby opisać różnorodność bodźców jakie odbieramy. Od czasów antyku neurolodzy wykonali sporo pracy, aby określić trzy główne typy percepcji. Arystotelesowska Pierwsza Piątka, nazywa się teraz eksterocepcja – bo obejmuje zmysły zewnętrzne. Oprócz niej mamy jeszcze dwa typy.
Interocepcja to odczucia dotyczące stanu fizjologicznego ciała. Należą do nich min.: zmysł temperatury pozwalający czuć zimno i ciepło. A także nocycepcja, czyli zdolność do odczuwania bólu. Ból jest niezwykle subiektywnym doznaniem i to, co przyprawia o krzyk jedną osobę, dla drugiej będzie pomijalnym wrażeniem. Za zróżnicowanie odczuwania bólu odpowiada dość skomplikowany, czterostopniowy proces angażujący ośrodkowy układ nerwowy. W naszej interocepcji mieści się także bezcenne czucie z ciała – gdy obieramy impulsy o podnieceniu, głodzie, lęku.
Jest wreszcie propriocepcja, czyli CZUCIE GŁĘBOKIE. Przynosi nam podstawowe informacje dotyczące naszego ciała – pozycji, ruchu, sile nacisku, ciężkości, wysiłku. Należy do niej min. zmysł równowagi, za, który odpowiedzialny jest układ w uchu wewnętrznym. Czy też kinestezja – pomagająca nam zorientować się, jak jest ułożone nasze ciało. Za propriocepcję odpowiada ośrodkowy układ nerwowy.
Powoli wiedza o propriocepcji upowszechnia się w Polsce. Jednak obejmuje głównie serwisy parentingowe i fitnesowe. Rodzice uczą się, jak wzmacniać czucie głębokie u swoich dzieci, jak pomagać, im, jeżeli naturalny rozwój został zahamowany. Entuzjaści fitness czy biegania, dowiadują się, jak świadomie kształtować ten zmysł, by zwiększać efektywność treningów czy rehabilitacji pourazowej.
Zakończenia nerwowe znajdujące się w naszym ciele – mięśniach, powięzi, ścięgnach, stawach, także w błędniku i skórze nieustannie odbierają i wysyłają informacje o tym, co dzieje się z naszym ciałem. Inaczej mówiąc – co dzieje się z NAMI. Efektem nieustannego przetwarzania tego strumienia danych są między innymi: praca mięśni, napięcie powięzi, stabilizacja stawów, dostosowanie ruchu do warunków na zewnątrz – inaczej biegamy po kamieniach, inaczej po piasku.
Propriocepcja determinuje naszą świadomość i odczuwanie ciała. To jak czujemy je w przestrzeni, ale także jak wdrażamy nasze ruchy, jak stopniujemy siłę, prędkość, nacisk. Czy ruszamy się płynnie, czy też jak roboty. Czy możemy zrobić to, co sobie założyliśmy – np. jednocześnie dreptać w miejscu i ruszać ramionami w dwóch różnych kierunkach. To jak stoimy i czy stoimy stabilnie. Czy nasze napięcie mięśniowe jest wystarczające, bo może być za słabe, może też być zbyt duże. Ale nade wszystko nasza propriocepcja zasadniczo wpływa na odczucie „ja” fizycznego. Nasze odczucie bezpieczeństwa, gdy wkraczamy do świata „na zewnątrz nas”. Jeśli „to” mamy, to dobrze czujemy nasze ciało i jesteśmy z nim jednością.
Chyba już rozumiecie dlaczego propriocepcja jest ważna w seksie?
Zależy od niej jak władamy naszym ciałem, jak je czujemy i co możemy z, nim zrobić.
Wyobraźcie sobie, że jesteście w łóżku z człowiekiem, który/która zna wszystkie arkana Kamasutry. Na was robione są sztuczki, które znacie jedynie z najostrzejszych filmów. Jednak drugiej osobie brak jest wyczucia, jej dotyk jest nieadekwatny, rusza się gwałtownie, nie odpowiada na sygnały, które płyną z waszego ciała. Czujecie się szarpani i obracani. Nie zaistniało między wami fizyczne dogranie.
A teraz wyobraźcie sobie, że figlujecie z kimś, kto nie jest mistrzem techniki, ale rusza się w łóżku jakby tańczył. Dotyk jakiego używa jest dokładnie taki, jaki powinien być. Czujecie, ze wasze ciało jest porwane przez ciało drugiej osoby. Gracja i rytm wspólnego ruchu pojawiają się same z siebie. Wkrótce wasze ciało tak intensywnie wchodzi w stan „flow”, że zapominacie o myśleniu. Tak, ta druga osoba jest cudownym kochankiem/kochanką. Ale, nim się taką stała, miała genialnie rozwiniętą propriocepcję.
Nie ważne czy nazwiemy go szóstym, czy ósmym zmysłem. Propriocepcja pozwala nam poczuć nasze ciała i ich miejsce w otaczającym nas świecie. Jest oparta na informacji zwrotnej, to znaczy, że informacje z ciała są przekazywane do układu nerwowego, następnie przetwarzane przez mózg, by potem zmodyfikowane komendy mogły powędrować do ciała. To także oznacza, że może ona być nieustannie rozwijana i doskonalona.
Ludzki mózg nie wymaga bodźców wzrokowych, by rozpoznać, że „ciało to ja”, wymagana jest do tego tylko propriocepcja. Wzrok pełni tu funkcje uzupełniającą. Właściwie rozwinięta propriocepcja wraz z integracją sensoryczną, zamyka dziecięcy proces kształtowania się świadomości własnego ciała.
Co jednak, gdy tak się nie dzieje? Osoby z uszkodzeniami rdzenia kręgowego lub poważnymi urazami neurologicznymi mają często zaburzone odczucie „ja” w ciele. Ludzie po amputacji kończyn niezwykle często skarżą się na wrażenie, jakby ich ręka czy noga nadal była tam, gdzie poprzednio. Kilka lat temu naukowcy zasugerowali, że bóle fantomowe to proprioceptywna pamięć ciała, która przez czas jakiś po amputacji przechowuje informacje na temat odjętej kończyny. Fakt, że obserwujący własnymi oczami pacjenci nie mogli dostrzec miejsca, które ich swędzi czy boli, dowodzi, ze czucie z ciała jest prymarne wobec wzroku.
Tworzenie poczucia tożsamości „ja” w ciele, łączność z nim to proces bardzo wczesny, zaczynający się już w czasie życia płodowego, a nabierający przyspieszenia w niemowlęctwie. Propriocepcja ma wpływ zarówno na bardzo wewnętrzne odczucia, jak i na wiele działań, które możemy obserwować z zewnątrz. Na pewno widzieliście dzieci, które „rysują całym ciałem”. Ruch ołówka trzymanego w zaciśniętej piąstce, powoduje ruch całego ich ciała. Propriocepcja takiego dziecka nie jest jeszcze do końca wykształcona, więc cały zespół receptorów rozłożonych wokół narządów ruchu oraz szkieletu odpowiada razem na jedną komendę. Z czasem dziecko nauczy się ruszać tylko ręką i doskonalić koordynację oko-ręka, tak, by dłoń wykonywała precyzyjne ruchy. Jednak potrzebny jest do tego czas i ćwiczenia.
Świadomość ciała i doskonalenie propriocepcji będzie tematem drugiego teksu pod tytułem „Propriocepcja jest dobra na seks #2”. Pojawi się na moim blogu pod koniec lutego. Czekając na niego możecie wzmacniać swoją propriocepcję ćwicząc jogową asanę drzewa (Vrksasana).
Jeśli idzie wam dobrze, zasłońcie oczy opaską i ćwiczcie dalej z utrudnieniem. Możecie także zmieniać podłoże, na którym stoicie – choć zimą piasek i trawa nie będą dostępne, można zastosować min. piłki rehabilitacyjne, czy też układać na ziemi małe, ale bezpieczne przedmioty, na które następujemy. Powodzenia!